„Brzydkie Kaczątko” Plusy i minusy
Plusy
Interesująca interpretacja postaci Kaczątka: przedstawione w postaci ludowej zabawki — pomalowanej na szaro drewnianej figurki z ruchomymi skrzydełkami i kółeczkami, na których porusza się po scenie — odróżnia się od reszty bohaterów nie tylko nieefektowną powierzchownością. W stosunku do literackiego pierwowzoru wyostrzony został aspekt dobroci i naiwności tytułowego bohatera; Kaczątko to daleki kuzyn Kandyda, którego spotykają nieustanne okrucieństwa, a który mimo to nie traci niezłomnej wiary w dobro i sens świata. Kaczątko usprawiedliwia swoich dręczycieli i obwinia siebie, dochodząc do wniosku, że — brzydkie i dziwaczne — zasługuje na złe traktowanie.
Wykonawcy nie ukrywają się za lalkami, lecz przemawiają do widzów za pomocą środków aktorstwa dramatycznego. Wśród udanych ról wyróżnić należy poruszające Kaczątko Tomasza Kowola i niejednoznaczną, pełną wątpliwości kaczą matkę Moniki Filipowicz.
Wzruszająca i mądra scena finałowa: bandaże, którymi Kaczątko opatrywało kolejne rany, zostają rozwinięte, by przemienić się w imponujące łabędzie skrzydła.
Minusy
Baśń Andersena została ocenzurowana: zbyt drastyczne sceny zostały pominięte, okrucieństwo i tragizm — złagodzone. Co prawda oszczędza się dzięki temu małym widzom bolesnych przeżyć, ale tym samym również zaprzepaszcza szansę, by spektakl zostawił w nich głębszy ślad.
Baśń o brzydkim kaczątku zostaje pokazana jako opowieść o rodzeniu się baśni. Widzowie oglądają przedstawienie, które inscenizuje służba pod drzwiami gabinetu, w którym pisze Hans Christian Andersen. Zamysł ten jednak przeprowadzony jest niekonsekwentnie. Część scenografii i postaci powstaje wprawdzie na poczekaniu, ze sprzętów znalezionych w domu: koszyków, poduszek, starego lustra, pozostałe jednak — to po prostu teatralne pacynki. Trudno dopatrzeć się zasady, wedle której część bohaterów sztuki pokazana została z pełną dosłownością, inne zaś — za pomocą poetyckich metafor, skoro ta druga konwencja kształtuje zarówno podobnego do mopa Psa o dobrym sercu, ale też złego i zarozumiałego Kota zrobionego z kanapowego wałka.
Problemy z warstwą dźwiękową spektaklu: albo zbyt głośna muzyka zagłusza śpiewających aktorów, albo też usiłują oni krzykiem przebić się przez podkład muzyczny. W jednym i w drugim wypadku teksty piosenek stają się nieczytelne.